Fotorelacja z WCC 2017 – Lac de Madine

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin

 

 

Wygrywając polskie eliminacje do WCC 2017, na łowisku Dobro Klasztorne mieliśmy trochę czasu aby przygotować się do tej imprezy.

 

 

Nikt z naszej ekipy nie łowił wcześniej na jeziorze Madine, gdzie te prestiżowe zawody powróciły po latach na ten słynny już zbiornik. Wywiady środowiskowe poczynione wśród kolegów z branży poskutkowały jedynie ogólnymi radami, ale wszystko miało się rozstrzygnąć po losowaniu.

 

 

Przyjeżdżając na miejsce rejestracji w dniu 16.09. zastaliśmy polski obóz rozbity blisko miejsca gdzie miało odbywać się losowanie i tam też postanowiliśmy się zatrzymać. Krótkie przywitanie i zamiana kilku słów z kolegami z Polski utwierdziły nas, iż zjeżdżają się na tę imprezę same wielkie nazwiska z branży. Udaliśmy się na wieczorny bankiet, niestety za późno i bez rejestracji, lecz pomimo to zostaliśmy ciepło przyjęci przez Rossa i nakarmieni jak przystało na gości, którzy nawet późno zawitali w progi domu.  Spotkaliśmy wielu znajomych, także z innych krajów którzy uczestniczyli już w poprzednich edycjach tej imprezy.

Po rejestracji w niedzielę, nastąpiła parada flag na ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem Lac de Madine. Jak zwykle z pompą i tym razem w asyście konnych jeźdźców i bryczki. Samo losowanie odbyło się sprawnie i bez zamieszania, a twarze zawodników okazywały radość, lub rozczarowanie.

 

 

Ciekawostka było wprowadzenie sektora VIP, zorganizowanego przez jednego ze sponsorów – firmę Lowrance ulokowanym w porcie. Zawodnicy, którzy wylosowali to stanowisko mieli przygotowane miejsce do relaksu i śniadanie do łóżka 🙂 Nam los podarował stanowisko nr 20, które po wstępnych oględzinach z miejscowymi przewodnikami i kolegami z branży nie napawało optymizmem. Ulokowane było na tamie zaporowej, gdzie jest zakaz łowienia i teren raczej przypominający klimat z czeskich zawodów na jeziorze Nowomłyńskie.  W obozie po losowaniu już istniał jeden temat – analiza wylosowanych miejsc.

 

 

Nazajutrz, każdy rozjechał się na swoje stanowiska. Nasze miało jeden absolutnie niepowtarzalny atut – widok! Piękny krajobraz otwartej, czystej wody.

 

 

Klimat był niepowtarzalny i pełni optymizmu przystąpiliśmy w mniej atrakcyjnych warunkach pogodowych do rozbijania obozowiska. Wzburzona tafla wody nie pozwalała precyzyjnie wytypować miejscówek. Nasze stanowisko, jak i każde inne ulokowane na zaporze miało podobną charakterystykę dna: głęboki rów sięgający nawet do 5 m zaraz przy kamieniach i linii brzegowej z wolnym wypłycaniem się, gdzie na granicznej odległości głębokość wskazywała około 1,4 m. Dno całkowicie zarośnięte, wielkie kępy wodorostów umiejscowione w znacznych ilościach na każdej głębokości i odległości. Jak mawia stare przysłowie: „ gdzie patyki, tam wyniki” nie przejmowaliśmy się nadmiernym zielskiem w naszej miejscówce, a wręcz traktując to jako atut. Duże fale i ostre kamienie były przyczyną pierwszych strat w naszej ekipie: uszkodzony sonar, oraz przedziurawiony ponton  na parę godzin unieruchomił nas na brzegu, zanim  uporaliśmy się z tymi problemami.

 

 

Pierwsza noc przyniosła nam wiele „pików” i symulacji brań, spowodowanych migrującym w wielkiej ilości zielskiem po całej wodzie. Krzyki i zamieszanie o 2 w nocy na stanowisku nr 21 u ekipy byłych mistrzów WCC z Holandii wskazywały jednak, iż chyba maja rybę, więc spokojnie obierając plecionki z zielska czekaliśmy i my na swoja kolej do ważenia.

Niestety nazajutrz zobaczyliśmy, iż nasi sąsiedzi pakują się do domu, a w ślad za nimi podąża dalsza ekipa z Belgii. Krótka pogawędka wyjaśniła nam przyczynę takiego zachowania. W nocy złamali dwie wędki przez wyspy zielska przy okazji wpadając także do wody ze śliskich kamieni. Prognoza pogody, którą przeglądali, oraz wstępne rozmowy z organizatorem zawodów wskazywały, iż fale i wiatr będą wzrastać, a co za tym idzie wysoce prawdopodobne będzie wprowadzenie zakazu pływania.

Tak jak przewidywali, tak też się stało. Pogoda się pogorszyła, zakaz pływania został wprowadzony, więc przerzuciliśmy się na system łowienia z rzutu.  Deszcz, zimno i sztormowy wiatr utrudniał nam łowienie i zabawę, ale i nawet pomimo brzydkiej pogody uprzejmość i serdeczność Marshali, czy też organizatorów powodowały, iż nie poddawaliśmy się i walczyliśmy do końca. Zawitali do nas na stanowisko także zawodnicy z Czech, którzy ulokowani byli przy porcie. Ostatniego dnia pogoda polepszyła się na tyle, iż mogliśmy użyć kamery podwodnej, która wskazywała na brak żerowania ryb w naszym łowisku. Pomimo tego wypracowaliśmy dwa brania, które niestety zakończyły się fiaskiem.

 

 

Podsumowując całość imprezy uważamy (po uczestnictwie w 3 edycjach), iż przeniesienie WCC z powrotem do Francji na jezioro Lac de Madine było strzałem w dziesiątkę. Atmosfera zawodów, klimat wody, jej krajobraz i życzliwość francuskich mieszkańców do turystów, znacznie poprawiają humory zawodnikom, nawet tym którym nie udało się losowanie stanowisk. Formuła zawodów, gdzie liczą się tylko trzy największe ryby do klasyfikacji końcowej spowodowała, iż były to pasjonujące i pełne emocji dni. Pierwszeństwo, które objęła ekipa z VIP owskiego miejsca oddała prowadzenie Niemcom, którzy złowili w krótkim odstępie czasu dwa karpie powyżej 20 kg. Później całe podium przez moment należało do ekip z Holandi, aby w połowie rywalizacji obrońca tytułu Karel Nikl włączył się do akcji łowiąc piękne karpie i wychodząc na prowadzenie. Gdy wszyscy już myśleli, iż pierwszy raz w historii WCC ktoś obroni tytuł, ekipa niemiecka dołowiła pięknego karpia i wyprzedziła Czechów. Ostatni dzień, to dzień adrenaliny na najwyższym poziomie i wypieków na twarzy, gdyż Czesi ze stanowiska nr 84, nie poddając się łowią karpia powyżej 20 kg i znowu wskakują na pozycje lidera. Ale to co wydarzyło się w końcówce zawodów, przejdzie do jej historii. Ekipa z Anglii z legendami w składnie takimi jak: Tim Paisley, Lee Jackson, oraz Benji Petutshnig-Fisherlauser, łowiąc dwa karpie powyżej 25 kg, oraz trzeciego 20+, wskoczyła na pierwsze miejsce, deklasując pozostałych rywali i pokazując prawdziwą, oldschoolową szkołę karpiarstwa. Końcowe wyniki pokazały, iż walczyć należy do końca, gdyż niemiecka ekipa ostatecznie uplasowała się na 2 miejscu, a nasi czescy koledzy z portu okrzykami o 4 nad ranem, dali znać iż wskakują na mocną 5 lokatę.

Wspomnieć także należy, iż nasze drużyny wygrały także dwa sektory i drużynowo zajęły pierwsze miejsce wraz z teamem, który indywidualnie uplasował się na 3 miejscu. Złowiono wiele karpi powyżej 20 kg, a emocje które towarzyszyły tym zawodom, pomimo trudnych warunków pogodowych, na długo pozostaną w pamięci. Dla takich chwil warto przejechać pół Europy i móc być częścią takiego wydarzenia jakim jest World Carp Classic.

 

 

 

Ekipa z la Medine (Paweł, Adam, Mariusz)

 

 

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram