Wraz z moim Przyjacielem Wojtkiem (Nanusem) a za razem kompanem karpiowych wypraw wybraliśmy się we wrześniu na Szmaragdowy Staw by zmierzyć się z jego mieszkańcami, odpocząć od zgiełku i natłoku codziennych spraw.
Termin ustalony był już wcześniej koniec września, urlopy załatwione i wszystko uzgodnione – jedziemy.
Czas dłużył się niemiłosiernie ale wreszcie przyszedł upragniony dzień, szybkie pakowanie, po żegnanie z rodzinką i pędzimy, Szmaragd ze swoimi mieszkańcami czeka.
Pełen nadziei, jadę, na miejscu mam spotkać się z Wojtkiem, podniecony nie mogę się doczekać bo ten rok nie obfitował w zasiadki u mnie była to trzecia wyprawa na ryby. Praca oraz obowiązki rodzinne nie pozwoliły na więcej – samo życie.
Droga mija szybko i spokojnie przy dźwiękach O.S.T.Ra, dwie godzinki i jestem na miejscu, równocześnie dojeżdża Wojtek.
Nasze stanowiska 8 i 9 gotowe czekają na nas pogoda jak na koniec września letnia temperatura podchodzi pod 30 stopni, upał niemiłosierny a tu trzeba się rozpakować, ale lecimy z zapałem pot leje się po d…e, rozkładamy cały majdan by jak najszybciej wywieź zestawy i usiąść w cieniu na fotelach ze szklaneczką zimnej whisky.
Około godziny 14 kije w wodzie obóz rozstawiony my zmęczeni ale szczęśliwi po orzeźwiającej kąpieli siedzimy w fotelach ze szklaneczką błogiego napoju i delektujemy się przyrodą.
Niestety pierwsza doba mija bez brania obserwujemy spławy karpi ale nic nie bierze kombinujemy trochę z zestawami bo na włosie sprawdzone przynęty Naszego rodzimego producenta firmy Invader.
Dopiero drugiej nocy Wojtek doczekał się brania i wyciągnął ładnego karpika około 5kg nie robiliśmy zdjęć, szybka wywózka i do łózka, jednak nie na długo bo ze snu wyrywa mnie moja centralka, zacinam i jest siedzi czuję coś dużego, nie mogę oderwać go od dna a on jak lokomotywa płynie w drugi koniec zbiornika wędka pracuje, kołowrotek oddaje żyłkę i … luz spiął się myślę sobie, ściągam zestaw patrzę i oczom nie wierzę przypon pękł, zły na siebie montuje drugi zestaw i wywożę. Niestety już nic się nie działo, ale te dwa brania wypracowaliśmy na kulki Invadera Kaligula.
Dzień mija na lenistwie i kąpielach, oraz oglądaniu pięknych spławów. W nocy znów sprawdza się Kaligula, Wojtek wyciąga pięknego karpia około 11kg
Niestety co dobre szybko się kończy, przyszedł dzień wyjazdu, po śniadanku zaczynamy składać Nasze klamoty i szykujemy się do domów, gdy nagle u mnie potężny odjazd na kiju z Kaligulą na włosie piękny hol i na macie ląduje największy misiek zasiadki – około 12kg żywej wagi pięknego ciemnego karpia ze Szmaragdowego stawu.
Tą właśnie piękną rybką zakończyliśmy Nasz wrześniowy wypad nad Szmaragdowy staw, rybki może nie dopisały tak jak chcieliśmy ale baterie naładowane i można wracać do codzienności życia, tym bardziej, że kolejna zasiadka nad tą urokliwą wodą już w październiku.
Z gangsterskimi pozdrowieniami
Piotr Hertmanowski ( Piotrass)
zdjęcia i tekst pochodzą ze strony:
http://www.gangkarpiarzy.pl/index.php/363-gangster-kontra-szmaragd-jesienne-potyczki?hitcount=0
Obserwuj nas