Tomek przyzwyczaił już nas do tego, że nie idzie na łatwiznę. Odwiedza okoliczne wody PZW już od wczesnej wiosny, kiedy tylko zejdą lody. Zima jeździ na niemarznącą zaporówkę i ogólnie jest hardcorowcem z krwi i kości.
Tym razem wytypował sobie zakrzaczoną i zarośniętą miejscówkę w zatoce na jakiejś nowej (tajemniczej) zaporówce. Efekty przechodziły nasz najśmielsze oczekiwania, gdyż stawiając na swój ulubiony (i chyba karpii też) zapach Squida, czyli naszego Kaligulę łowił po kilka pięknych, niekłutych ryb każdej nocy.
Zazdrościmy mu pozytywnie instynktu, wytrwałości i doświadczenia, który możemy podziwiać na zdjęciach umieszczanych na FB.
Gratulacje! 🙂
Obserwuj nas