Zasiadka Krążno – lipiec 2017 r.

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin

 

 

 

 

Zmiana planów odnośnie zawodów na Ukrainie i planów urlopowych spowodowała, iż nie chcąc marnować wolnych dni zacząłem myśleć o spędzeniu tego czasu nad jedną z pomorskich wód. W grę wchodziły trzy zbiorniki – Wygonin, Miłoszeskie i Krążno. Miejsce w które chciałem się udać musiało spełniać dwa warunki: Pierwszy i najważniejszy – miejsce powinno być urokliwe pod względem wizualnym, po drugie muszą pływać tam karpie. Resztę samemu się zobaczy 🙂 Po kilku społecznych wywiadach, wybór padł na Krążno i po rezerwacji stanowisk 4a, oraz 5 wraz z kolegą udaliśmy się na 4 dni posiedzieć nad wodą. Zapowiadane ulewne deszcze akurat w czasie naszego pobytu zmusiły nas do wykonania rezerwacji przyczepy kempingowej.

Po przyjechaniu na miejsce nastąpiło u mnie pierwsze rozczarowanie. Mianowicie sam zbiornik jest położony w bezpośrednim sąsiedztwie drogi i przejeżdżające samochody skutecznie psują atmosferę fajnych miejscówek z dostępem do wyspy jakimi są 0,1,oraz 2. Ale jeśli ktoś nie zwraca na to uwagi to może wysiedzieć, w końcu jest o wiele więcej bardziej hałaśliwych miejsc na polskiej mapie łowisk komercyjnych.

Krótka rozmowa z miejscowym karpiarzem siedzącym na stanowisku nr 4, nie napawała optymizmem, gdyż siedział 2 doby bez pika i oznajmił iż ryby nie żerują w tym okresie zbyt dobrze, a sporadyczne brania są na przeciwległym brzegu i spod wyspy.

Nie zrażając się opinią, wypakowaliśmy swoje graty i rozpoczęliśmy nęcenia i sondowanie zbiornika zgodnie z przyjętą taktyką. Niestety sąsiedzi siedzący obok, oraz ulewny deszcz który zmusił jednego z sąsiadów do przenoszenia namiotu nie napawały optymizmem. Z przeciwległego brzegu doszły nas słuchy, że ktoś na Draculę wyciągnął karpika spod wyspy. Dobrze, że chociaż cos skubie na nasze przynęty pomyślałem. Na drugi dzień bez pika postanowiłem poszukać ryby na środku zbiornika łowiąc metodą zig rig. Słońce zaczęło przebijać się przez chmury, więc przygotowałem odpowiednią zanętę, założyłem na zestaw nowego dwukolorowego pop upa i hajda na koń! Czyli wywózka na odległość ponad 100 m, gdzie pojawiały się pojedyncze spławy.

Wieczorem odwiedzili nas koledzy z okolicy i miejscówki nr 0, zapraszając na małą lampkę wina :), czy czegoś tam mocniejszego….nie pamiętam :p

Zbierając się powoli na mały meeting, sygnalizator z zig rigiem zaczął powoli wydawać dźwięk, że cos się skusiło na pop upa. Zacięcie, szybki hol i ładny karpik ląduje w podbieraku.

 

 

Po zważeniu i krótkiej sesji zdjęciowej poszliśmy na integrację, podczas której wymienialiśmy się poglądami na wszystkie tematy, jedliśmy i TROSZKĘ piliśmy 🙂 Było fajnie, miło i sympatycznie.

Nocka minęła jak zwykle bez pika, co zaczęło nas już irytować, ale nie zmienialiśmy obranej taktyki, jedynie zestawy przewoziliśmy w ten sposób aby przynęta wciąż była idealnie prezentowana na dnie.

Patrząc na to wszystko zdecydowałem się zrobić jeden zestaw na chod riga i położyć w pasie zielska, drugi zestaw wyrzucić na głęboką wodę na kozacką kulkę, a jeden cały czas, konsekwentnie trzymać na zig rigu. Wieczorem ostatniej doby pobytu na łowisku mam brania na chod riga z zielska na którym oczywiście założyłem pop upa ratującego każdą zasiadkę, czyli Carycę. Wyjazd nagły i czuję rybę na haku, nie jest mała. Pompuję ją do stanowiska, ale parkuje sztywno w zielsku, a nie chcąc jej ciągnąc na siłę pozwalam na przytrzymanie jej tam. Nagle prawa wędka z zig rigiem daje znak, że coś wyciąga linkę. W pierwszej chwili pomyślałem, że to ten karp, którego mam na haku zaczepił o sąsiedni zestaw, ale oceniając sytuacje widzę, że to niemożliwe. Zacinam i czuję rybę na końcu zestawu. Postanawiam odłożyć wędke z chod rigiem skoro i tak ryba już zaparkowała w zielsku i potrzebny ponton do jej podbierania. Zwalniam tylko hamulec i zajmuje się wędka z zig rigiem. Kolega nie może uwierzyć w ten przesyt brań po takim okresie posuchy. Udaje się wyholować pięknego pełnołuskiego na zig riga. Po umieszczeniu go w worku wsiadamy do pontonu i płyniemy po karpia, który miał na nas czekać. Niestety chyba się trochę zniecierpliwił, bo postanowił opuścić mój zestaw i odpłynąć sina dal. No cóż, i tak się zdarza. Na pocieszenie do sesji zdjęciowej został nam karp pełnołuski.

 

 

Później w nocy wyłowiłem jeszcze leszcza (drugiego tej zasiadki), oraz miałem puste branie na kozacka kulkę. Nad ranem wisienką na torcie okazał się młody karpik, który uwiesił się na zigu i dał sobie zrobić sweet focie o poranku.

 

 

Zasiadka ta nauczyła nas, iż łowiąc w niekorzystnych warunkach pogodowych, przy słabym żerowaniu ryb, należy kombinować, zmieniać taktykę i szukać ryby w zasięgu swojego łowiska na tyle, na ile pozwalają warunki. Konsekwentna taktyka nęcenia zwabiła w końcu ryby w nasze łowisko, a zig rig pozwolił pobawić się holem ryb, wyłapując je ze środka zbiornika i najgłębszych jego partii.

 

 

Do zobaczenia nad wodą….

– Paweł

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram