Zasiadka lipiec 2014 r. – Dobro Klasztorne

Udostępnij
Facebooktwitterpinterestlinkedin
 

Dobro Klasztorne

Na łowisku zjawiłem się jak prawie zawsze pierwszy. Czekając na kolegów i powoli rozpakowując klamoty z samochodu obserwowałem bacznie wodę i szalejące pod jej powierzchnią ryby.  Dziwiło mnie ich żerowanie, gdyż pogoda nie sprzyjała aktywności. Ponad 30 stopni w cieniu i brak wiatru powodował, że mało kto wytrzymywał na miejscówkach pozbawionych osłony drzew. Pogoda sprzyjała bardziej plażowaniu i kąpielom, a nie wędkowaniu. Z tego faktu korzystało wielu miejscowych, ignorując zakaz kąpieli i płosząc ryby w łowiskach wędkujących. Kiedy dojechał do mnie Adam, ryby powoli uspakajały swoje hałasy. Po uzgodnieniu miejsc połowów i  ustawieniu obozowiska wzięliśmy się szybko za prace, bo wieczór zaczynał nadchodzić. Adam przygotowywał zanętę, a ja rozkładałem wędki, tripody i tworzyłem zestawy końcowe. Mieliśmy zamiar łowić na Zig-Riga, więc spieszyliśmy się aby zdążyć jeszcze przed zmrokiem. Podczas naszych przygotowań dojechał do nas kolega Grzesiek i zajął wraz ze swoimi towarzyszami zasiadki  stanowisko obok nas. Zapowiadała się wesoła noc. Kiedy wywieźliśmy swoje pierwsze zestawy odwiedził nas Grzesiek i spostrzegł, że mój hanger idzie w górę chociaż sygnalizator Daiwy milczał jak zaklęty, mimo pewnego ruchu żyłki. Szybkie zacięcie i ryba zaczepiona na haczyku powoli jest holowana do brzegu. Branie po 5 minutach od wywózki na ananasowy smak. Po ważeniu i fotografii, karp 4 kg został wypuszczony do wody.

CAM00810

Ponownie zakładam ten sam smak na haczyk, i znowu wywożę zestaw łódką zanętową. Kiedy Adam sprowadzał łódkę do brzegu ja starając się ustawić zestaw na odpowiedniej głębokości, zauważyłem zbyt duże wysnuwanie się plecionki.  Po paru bezowocnych próbach regulacji myśląc, że coś się poplątało, odruchowo zaciąłem i zacząłem zwijać zestaw do brzegu. Podczas zwijania coś na wędce zaczęło się dziać i okazało się że to ryba, która podjęła walkę niedaleko brzegu. Po podebraniu zobaczyliśmy, ze to 10 kilogramowy amur. Pierwszy raz zetknęliśmy się z takim przypadkiem, aby natychmiast po wyrzuceniu zestawu i przed ustaleniem głębokości, ryba połakomiła się na przynętę.

CAM00812

Zasiadka zapowiadała się ciekawie, pomimo niesprzyjającej pogody. Po zapadnięciu zmroku mamy czas na relaks i chwile odpoczynku, którą przerywa sygnalizator Grzegorza i karp 4,5 kg ląduje na macie. Branie nastąpiło na tonącą kulkę o smaku owocowym. Noc minęła spokojnie i bez brań . Niecałe pół godziny po świcie Adam ma wyjazd,  i zanim wygramoliłem się z namiotu on już holował pięknego Amura. Ważenie i skala wagi zatrzymuje się w okolicach 11 kg.

Adam

Niestety przez niesamowity wręcz upał cały dzień mija bez brania i znaku żerowania. Wędkarze schodzący ze stanowisk gremialnie narzekali, że nie mieli nawet żadnego piknięcia, za to spalili się  i odwodnili na słońcu. My jednak wytrwale postanowiliśmy doczekać do następnego dnia, spędzając czas na rozmowach i przyjmując gości, którzy tłumnie postanowili nas odwiedzić. Wieczór i nocka mijają też bez brania, lecz nad ranem budzi mnie wycie centralki. Postanowiłem zostawić Zig-Riga na noc na wolnym biegu i teraz mam wyjazd na smak „róża”. Zacięcie i fantastyczna walka z karpiem pełnołuskim – 11,5 kg.

CAM00169

Po sesji zdjęciowej ryba wędruje do wody , a minutę później Grzesiek biegnie na swoje stanowisko, bo ma branie. Smak ananasowy założony nad ranem na zestaw Zig-Riga zadziałał i amur 10 kg został spokojnie wyholowany.

CAM00825

Słońce znowu przebija się przez drzewa i powoli zalewa swoimi promieniami nasze stanowisko, więc postanawiamy się zwijać celem uniknięcia mumifikacji.

Podsumowując zasiadkę uważam za udaną. Mimo niesprzyjającej pogody i śmiertelnego upału udało nam się zrobić „plan minimum” dzięki któremu każdy mógł cieszyć  się z wyholowanej ryby i mile spędzonego czasu.

-Paweł

Obserwuj nas
Facebookpinterestinstagram