
Pierwszy dzień wiosny postanowiłem uczcić nad łowiskiem Rostarzewo. Na początku marca miałem już udany wyjazd nad tę wodę, ale była to zasiadka w dzień. Tym razem postanowiłem wykorzystać słoneczną pogodę i pojechać na pierwszą w sezonie 2015 nockę. Nad wodę dojechałem tuz przed zmrokiem i pierwsze zestawy lądowały w wodzie już po ciemku. Precyzyjnie wyrzuciłem trzy wędki z nowo testowanymi smakami i pozostało mi tylko czekać na branie. Pierwsze nastąpiło o 20.30 na pojedynczego, śmierdzącego pop-upa. Hol trwał około 10 minut i moim oczom ukazał się….jesiotr, na oko 5-cio kilogramowy. Pierwsze koty za płoty pomyślałem, ale wiadomo – liczyłem na karpia. Po zamontowaniu ponownie zestawu, ten sam smak powędrował do wody. Pogoda zaczęła się pogarszać, wiał silny wiatr, spadł deszcz, a na koniec śnieg i wraz z nim temperatura. Trochę zaczęły mi marznąc stopy, bo chociaż ubrany byłem odpowiednio, to o skarpetach zimowych zapomniałem. Pobudka nastąpiła o 3.40,branie było delikatne, ale nie było na co czekać i od razu po wyskoczeniu z namiotu, zaciąłem. Ryba siedziała na haku i dawała się łatwo podprowadzić do brzegu, przy którym zaczęła szaleć i walczyć ze zdwojoną energią. Po parunastu minutach, karp 5 kg wylądował w podbieraku. Jako, że chciałem zawsze zrobić zdjęcie ze złowionym karpiem na śniegu planowałem pstryknąć fotki, ale na mrozie telefon odmówił posłuszeństwa więc postanowiłem przetrzymać karpia w worku do świtu. Marząc o szybkim powrocie do ciepłego śpiwora, nie zdejmowałem nawet kulki z włosa i wyrzuciłem ten sam zestaw do wody. Po niecałych dwóch minutach branie i po zacięciu następny jesiotr około 5 kg ląduje w podbieraku. Po powrocie do namiotu, nie udało mi się już zasnąć i czekałem na świt. Około 7-mej przyjechał Paweł i zaczęliśmy testować nową zabawkę – łódkę zdalnie sterowaną z echosondą. Powywoziliśmy zestawy, zlokalizowaliśmy ryby , ale niestety pogoda sprawiła, że ryby pływały , ale pod taflą wody, gdzie nawet próby łowienia na zig-riga nie przyniosły efektu. Na szczęście około południa wyjazd na jednej z wędek Pawła z kukurydzą na włosie dał nadzieję na kolejnego karpia . Opór jaki stawiała ryba rozpaliła nasze emocje i liczyliśmy na coś większego. Cóż począć kiedy po wyholowaniu naszym oczom ukazał się kolejny jesiotr. Podczas ważenia skala zatrzymała się na 5-ciu kilogramach. Chwilę później postanowiliśmy się zwijać.

Tę krótką zasiadkę mogę uznać za udaną, gdyż iście zimowe warunki zrekompensowały nam brania i dosyć ładny karp. Niestety słońce padające na stanowisko stopiło rano śnieg i sesja zdjęciowa z karpiem, odbyła się tylko na tle wody i trawy.


– Krystian
Obserwuj nas